Początkowych dni objawień - Kasia Martin

Other languages: English, Deutsch, Polski
Content of the article
  1. Początkowych dni objawień - 1
  2. Początkowych dni objawień - 2
  3. Początkowych dni objawień - 3

Początkowych dni objawień - 3

Kasia Martin znowu dzieli się z nami okruszynami, jakie zebrała ze stołu grupy modlitewnej, którą utworzyła i kierowała Matka Boża w Medjugorju:

Matka Boża uczyła każdego z grupy modlitewnej, jak modlić się całą swą istotą: Uczyła nas, że gdy się modlimy, musimy całą swą istotą tworzyć jedność. Mamy się modlić wszystkim, co mamy. Mamy modlić się całą naszą pamięcią i mamy pozwolić naszej pamięci funkcjonować. Podczas modlitwy mamy pozwolić funkcjonować naszej wyobraźni. Do wyrażania modlitwy mamy rozwijać nasze pragnienia i używać swej inteligencji oraz używać swego ciała.

Nie było to łatwe. Integracja podczas modlitwy wymaga wyrzeczeń. Czasami bywaliśmy zmęczeni modlitwą i odczuwaliśmy wewnętrzne rozbicie. Jeśli jakaś cząstka w nas ulegnie zmęczeniu, to część czasu spędzimy tak, a część inaczej, ale nie pozwolimy, żeby ciało zapanowało nad nami w 100%. Jeśli nie będziemy przywoływać do porządku swej pamięci, to będzie błądziła tu i tam, wspominając to i tamto. Wówczas swej pamięci nie będziemy w 100% używali na modlitwę lub tajemnice, które rozważamy. Podczas modlitwy musimy korzystać z wyobraźni, żeby zobaczyć, że jesteśmy z Jezusem i Maryją. I rzeczywiście jesteśmy! Naszej modlitwy słucha Ojciec! Musimy ćwiczyć wszystkie nasze zdolności, żeby stopniowo stawać się wewnętrznie jednością.

Jeśli w pokoju (w grupie modlitewnej) jest jeszcze ktoś, kto obok ciebie osiągnął jedność, niepodzielność w modlitwie, to są to już dwie osoby! Jezus obiecał, że tam, gdzie w Jego Imię jest zebranych dwoje lub więcej, On tam jest. Jezus przyjdzie do tych, którzy modlą się w taki zintegrowany sposób! Matka Boża mówi, że gdy się modlimy, to najważniejszą rzeczą jest, żeby przyszedł Jezus. Chcemy, żeby Jezus przyszedł do naszej modlitwy, ponieważ inaczej się nie zmienimy. To, czego chce Jezus, to nas uzdrawiać, napełniać i zmieniać. Jeśli jesteś rozproszony, jeśli jesteś zmęczony, lecz jesteś z ludźmi, którzy modlą się całym sobą, Jezus przyjdzie, a ty będziesz uzdrowiony, będziesz wolny, żeby się modlić. Nie będziesz przygnieciony problemami i zmartwieniami. Nie! Gdy tam będzie Jezus, to On cię przyciągnie całkowicie! Matka Boża mówi, że gdy się zbieramy, to jest bardzo ważne, żeby grupa miała na celu jedność jej członków.

Matka Boża poświęciła jeden dzień na uczenie naszej grupy, jak odmawiać Ojcze nasz. Przez Jelenę powiedziała do nas: “No dobrze! Zacznijcie odmawiać ‘Ojcze nasz’.” Wtedy Matka Boża zatrzymywała nas i mówiła coś takiego: No, Denis, wiesz, myślałeś o czymś innym, nie korzystałeś z wyobraźni i niezbyt starałeś się na modlitwie. Komuś innemu powiedziałaby: Przypomniałeś sobie coś, co się zdarzyło wczoraj. I poprawiała całą grupę modlitwy, każdego po kolei. Potem mówiła im, żeby zrobili to jeszcze raz. Przez 8 godzin wszystko, co powiedzieli, to było: “Ojcze nasz, któryś jest w niebie”! Poza to nie posunęli się. W końcu pod koniec tych 8 godzin wypowiedzieli to jeszcze raz i każdy był zintegrowany wewnętrznie i zintegrowany z innymi, a Ona powiedziała: “W porządku, o to chodziło. Odtąd tak się módlcie!” Jesteśmy rozproszeni, jesteśmy zdezintegrowani, a nie możemy być zdezintegrowani. Pan dał nam przykazanie: Słuchaj, Izraelu, będziesz miłował Pana Boga twego całym swym sercem, całą swą duszą, ze wszystkich swych sił, całym swym ciałem. O tym właśnie mówi Matka Boża. Zobacz, utraciliśmy zdolność bycia w sobie jednością. I to jest przyczyną wszystkich naszych problemów. Nie wiemy, jak być jednością w ciele, umyśle, duszy i duchu. I to jest problem. Widzimy tak wiele rozwodów. Jest tak dlatego, że ci, którzy wchodzą w związek małżeński, nie byli wewnętrznie zintegrowani, gdy mówili “Tak”. Może taka osoba mówiła małżeństwu “Tak” tylko częścią siebie, podczas gdy reszta osoby trwała w milczeniu. Potem znienacka ta osoba stwierdza, że później mówi małżeństwu “Nie” i to jest silne “Nie”, może 95% osoby mówi “Nie”, ponieważ tylko 5% mówiło “Tak”. Nie wiedzieliśmy tego o sobie aż do czasu, gdy Matka Boża zaczęła nas stopniowo uczyć wewnętrznie się integrować, żebyśmy mogli w pełni powiedzieć Panu “Tak”. I nie była to sprawa chwili. Matka Boża codziennie pracowała nad młodymi, żeby osiągnęli wewnętrzną jedność.

Matka Boża uczyła nas jedności w grupie modlitewnej: Jest to część pracy, jaką należy wykonać, gdy grupa chce kroczyć wspólną drogą. Musicie być wewnętrznie zintegrowani, A następnie musicie podjąć decyzję kroczenia razem jako grupa. Jest to trudna do podjęcia decyzja, ponieważ oznacza poświęcanie czasu sobie wzajemnie, oznacza poświęcanie czasu Panu.

Gdy już jesteśmy zintegrowani, to jesteśmy wezwani do bycia w jedności. Jesteśmy wezwani do bycia w jedności, żeby dawać świadectwo jedności między Bogiem a nami. A jeśli czytacie Dzieje Apostolskie, to one mówią, jako bardzo pierwsi chrześcijanie wzajemnie się kochali i jaki to miało wpływ na myślii umysły ludzi wokół nich. Ludzie wtedy mówili: “Popatrzcie, jak oni się wzajemnie kochają.” Prawda, teraz już nie słyszymy o żadnej takiej grupie. Jako chrześcijanie nie robimy wrażenia. Nie wiemy, czym jest prawdziwa miłość. Nie wiemy, co znaczy jedność serc. A Matka Boża chce jedności serc.

Gdy tam mieszkałam, pociągała mnie miłość panująca w grupie modlitwy. To dało mi odwagę do porzucenia wszystkiego. Widziałam, że tam było coś, co można było wziąć, coś, czego można było się nauczyć, coś, co wypełniało mnie tak, że moje wcześniejsze życie straciło swą wartość. I to trwa. Już mnie nie pociągają rzeczy, nie dlatego, że rzeczy są bezużyteczne. Umiem korzystać z wszystkiego, lecz nie będę spędzała życia na rozglądaniu się, żeby to mieć. Jeśli niczego nie mam, jestem jakby wypełniona. Niczego nie szukam, żeby w tym sensie mnie to wypełniło. Matka Boża próbuje doprowadzić nas do punktu, w którym będziemy mogli wspólnie przeżywać niebo. Taka jest wola Boża. Więc wszystko inne nie jest wolą Bożą. W tej grupie mamy takie głębokie doświadczenia, że czasami nie posiadaliśmy się z radości. Nie jestem biegaczką. Lecz zwykle cały czas biegałam tylko dlatego, że nie wiedziałam, jak odpowiednio wykorzystać całe to życie, które toczyło się wewnątrz mnie. To była radość! I ona była taka wielka! Ten czas w Medjugorju nazywamy Złotym Wiekiem, tajemnicami radosnymi, ponieważ był nam dany darmo. I cały czas byliśmy nim wypełnieni.

Pamiętam, jak mieszkałam z Mariją. Rzadko spałyśmy. Gdy widziałam, jak Marija wstaje trzy kwadranse lub godzinę wcześniej niż te dwie czy trzy godziny, jakie spałyśmy, to zawsze chciałam wiedzieć dlaczego. I pewnego ranka wstała o 4.30, więc powiedziałam: “Marija, dokąd idziesz?” Zakładała buty, a to nie był dzień jej porannej spowiedzi na wzgórzu. I powiedziałam: “Dokąd idziesz?” Odpowiedziała: “Och, ta a ta [ktoś z grupy modlitewnej] nie czuje się dobrze. Muszę pójść zobaczyć, co jest złego.” A ja powiedziałam: “Ale ona nie dzwoniła.” Ponieważ odbierałam wszystkie telefony, a dziewczyna była z nami dzień wcześniej i nie była chora. “Nie, nie, ona nie spała, potrzebuje nas, musimy iść.” W tej chwili ktoś zapukał do okna, a to było dwoje innych członków grupy. Powiedzieli: “Wstałaś, Marija?” Powiedziała: “Tak, przygotowuję się, będę tam za minutę.” Więc powiedziałam: “Jak one o tym wiedziały?” A ona nie odpowiedziała mi, tak jakby nie chciała nic powiedzieć. Więc ostatecznie powiedziałam: “No, Marija, powiedz mi, skąd wiesz. Wiem, że nie otrzymałaś żadnej informacji z zewnątrz.” A ona powiedziała: “Miłość wie wszystko.” Tak więc w środku nocy byli ci młodzi ludzie, którzy wiedzieli, że jedno z grupy modlitewnej nie czuje się zbyt dobrze, chociaż dzień wcześniej było wszystko w porządku i poszli do niej, żeby nie była sama w tym, przez co właśnie przechodziła. I powiedziałam: “Tego właśnie chcę, Panie, tego właśnie chcę! Tego Ty chcesz – tego chcę ja!!!”

Matka Boża dawała im takie sposoby wzrastania. Mawiała: “Dobrze, w tym tygodniu chciałabym, żebyście się jednoczyli pięć razy dziennie.” Otóż nie mogli zbierać się pięć razy dziennie. Lecz Ona chciała, żeby przerwali wszystko, co właśnie robili i odmówili Zdrowaś Mario lub jakąś inną modlitwę razem w tym samym momencie, lecz każdy u siebie. I w ten sposób Ona uczyła ich, jak być w jedności z innymi nie będąc w tym samym pokoju. Więc gdy taka jedność wzrasta, to rzeczywiście jesteśmy jedno.

Widzisz, że są owoce. Matka Boża powiedziała, że ta grupa modlitewna, jakiej doświadczyli ci młodzi ludzie – ta szkoła – będzie pewnego dnia wzorem dla każdej grupy modlitwy, dla każdej wspólnoty w przyszłości!

 

Aby Bóg żył w waszych sercach, musicie kochać.

`