Świadectwo Teresy

Other languages: English, Deutsch, Français, Polski

Teresa z Sycylii (62 lata), zaproszona na ślub Vicki i Mario, opowiedziała nam następujące zdarzenie:

“Jestem dwunasta z czternaściorga dzieci. Mój ojciec często przeklinał Boga i bił moją matkę oraz nas, dzieci. Często byliśmy głodni i musieliśmy we troje spać w łóżku. Gdy miałam 9 lat, otrzymałam powołanie, żeby zostać zakonnicą, ale mój ojciec nie pozwoliłby na to, ponieważ chciał, żebym pracowała, aby pomóc rodzinie. Później wyszłam za mąż i stałam się w wierze letnia. Mój mąż nie bardzo wierzył, lecz w niedziele chodziliśmy na Mszę św.

W 1988 r. musiałam mieć wykonane nacięcie macicy z powodu raka, a potem chemioterapię i naświetlanie. Wtedy mój mąż bardzo się rozchorował i musiałam się nim opiekować aż do jego śmierci dwa lata temu. Całkowicie wyczerpana musiałam wykonać następne badania. Tym razem diagnoza wykazała raka wątroby. Całe moje ciało cierpiało i ciągle wymiotowałam. Zdecydowałam się wyjechać na rekolekcje do San Giovanni Rotondo, byłej parafii Ojca Pio, żeby uporządkować swe życie na te miesiące, jakie mi jeszcze pozostały. Dusiłam się z powodu tak wielu przeciwności. Lekarze chcieli wykonać trzecią operację, a ja miałam podjąć decyzję.

Podczas pierwszej nocy w San Giovanni, 21 czerwca 2000 r., miałam dziwne doświadczenie, które myślałam, że jest snem, lecz nie byłam tego pewna. Spostrzegłam, że jestem w poczekalni w szpitalu i czekam na swoją kolej, żeby zostać wezwana na operację. Otworzyły się drzwi i weszła młoda kobieta. To była pielęgniarka nosząca biały uniform. Brązowe włosy miała upięte w koński ogon. Podeszła wprost do mnie mówiąc: “Pani już może odejść, jest pani wyleczona.” Wstrząśnięta i zdziwiona, wyjąkałam, że nie mogę odejść, ponieważ przyszłam na operację. Ona powtórzyła: “Tak! Pani może odejść, pani została wyleczona.” Ponownie powiedziałam do niej: “To musi być pomyłka, ponieważ jestem wyznaczona na operację.” Wtedy stanowczym głosem powiedziała do mnie: “Przecież powiedziałam pani, że pani jest wyleczona.”

Następnego ranka ciągle byłam opanowana przez to “doświadczenie”. Powiedziałam o nim księdzu, który rzekł mi: “Z czasem zobaczymy, czy to jest prawda, czy nie. Tymczasem pani musi sama dokonać wyboru, czy się operować, czy nie.” Postanowiłam nie mieć operacji. Faktycznie, podczas tej samej nocy ból całkowicie zniknął. Mogłam znowu zacząć normalnie jeść, przybierałam na wadze, mogłam spać, chodzić, dokładnie tak, jak ktoś przy dobrym zdrowiu. W moje ciało weszła ogromna siła. I zapomniałam powiedzieć, że moja pierwsza myśl po przebudzeniu ze snu to było Medjugorje: “Muszę jechać do Medjugorja!” Zawładnęło mną intensywne pragnienie pojechania tam, a na razie nie wiedziałam o Medjugorju naprawdę nic: mała odizolowana wioska w Bośni-Hercegowinie, jakieś objawienia dla młodych pasterzy... To wszystko, co wiedziałam! Rekolekcje w San Giovanni Rotondo były dla mnie czasem zmartwychwstania i zdecydowałam się zmienić swoje życie, umieścić Boga na pierwszym miejscu. Po rekolekcjach szukałam sposobu, jak pojechać do Medjugorja i ostatecznie znalazłam na Sycylii pielgrzymkę zorganizowaną na Nowy Rok. Zostałam także zaproszona do uczestnictwa w grupie modlitewnej w czwartki wieczorem w celu rozważania orędzi otrzymanych od Królowej Pokoju. Każde orędzie trafiało wprost do mojego serca i coraz bardziej napełniało mnie radością.

Gdy przybyłam do Medjugorja, wrażenie wywarł na mnie urok tego miejsca, nawet pierwszego dnia podczas odprawiania Drogi Krzyżowej na Górze Kriżevac. Następnego dnia poszliśmy posłuchać Vicki. Gdy ją ujrzałam, powiedziałam do siebie: “Już gdzieś widziałam jej twarz, ale gdzie?”

Wtedy jak błyskawica wróciła do mnie scena z nocy w San Giovanni i wykrzyknęłam: “To ona! To ta młoda kobieta w bieli, która przyszła mi powiedzieć: “Pani może odejść, jest pani wyleczona!” Byłam zdumiona i patrzyłam na promieniujące z jej oczu światło, na promienie miłości płynące z jej twarzy. Później miałam okazję, żeby jej opowiedzieć o tamtej nocy, gdy przyszła mnie odwiedzić, a ona mi tylko rzekła, uśmiechając się: “Bogu dzięki!”

Moje życie pochłonęło teraz apostolstwo na Sycylii i rekolekcje modlitewne w Medjugorju. Wiem, że Gospa ma dla mnie plan związany z danym mi uzdrowieniem i uwolnieniem. Moja radość ma być Jej narzędziem, służącym do tego wszystkiego, co dla mnie przygotowała.

To jest tylko początek świadectwa Teresy, tej prostej, dyskretnej kobiety, pełnej ognia, która teraz należy do apostołów Gospy. Interwencja Vicki podczas grożącego jej niebezpieczeństwa pokazuje, że nie musimy szukać widzących, lecz raczej być otwarci na Boga i pozwolić zmienić swoje życie. Żeby nam pomóc, Bóg ma rzeczywiście miliony aniołów, nigdy nie wyczerpie się Jego łaska czy wyobraźnia, żeby nam pomóc lub nas nawiedzić. Dlaczego tamtej nocy wybrał dla Teresy Vickę? Nie możemy odpowiedzieć na to pytanie, na szczęście możemy podziękować!

 

Aby Bóg żył w waszych sercach, musicie kochać.

`