Początkowych dni objawień - Kasia Martin

Other languages: English, Deutsch, Polski
Content of the article
  1. Początkowych dni objawień - 1
  2. Początkowych dni objawień - 2
  3. Początkowych dni objawień - 3

Początkowych dni objawień - 1

Mamy kilka pięknych wspomnień z początkowych dni objawień! Odwiedziła nas w South Bend (Notre Dame, Indiana, USA) Kasia Martin (patrz p.2 w liście z 1 grudnia). Przez wiele lat mieszkała z Mariją i z pierwszej ręki może świadczyć o pokoju, jaki sprowadziła grupa modlitwy, którą w Medjugorju założyła i kierowała Matka Boża. Mówi: Pamiętam, że po wybuchu wojny na Bałkanach w r. 1991, przybyła mimo wojny grupa pielgrzymów. O. Slavko otworzył należący do parafii budynek zwany Domus Pacis i zaproponował im, żeby swój czas w Medjugorju spędzili odbywając tydzień wspólnej modlitwy i postu – pięć czy sześć dni postu i modlitwy. On miał wystawić Najświętszy Sakrament, oni mieli zamieszkać w tym domu i dostawać chleb i wodę lub gorącą herbatę, chleba tyle, ile by chcieli. Ale mieli pójść przed Najświętszy Sakrament. Mieli pójść do Jezusa i poprosić Go, żeby dał pokój. To był zupełnie nieformalny tydzień. Został wystawiony Najświętszy Sakrament. Ludzie po prostu mogli pójść i poprosić Jezusa o pokój. To nie byli “zakonnicy”, którzy modlili się dzień i noc... To byli ludzie żyjący w małżeństwie, pielgrzymi, którzy przybyli po prostu dlatego, że szukali nawrócenia..., lecz mieli dobrą wolę. Postanowili spotykać się parę razy dziennie. Miał przychodzić ojciec i trochę poopowiadać o orędziach, a potem oni mieliby czas wolny, żeby pójść do Jezusa i z Nim o tym porozmawiać i poprosić Go o pokój. To było całkiem naturalne, nic nadzwyczajnego. I zdecydowali się na chleb i wodę. Nawet mówili, jak trudno czy łatwo było komuś pościć. A im bardziej się modlili, tym bardziej widzieli, że łatwo było przeżyć te sześć dni razem. Ostatniego dnia Marija była w Medjugorju i o. Slavko poszedł do niej i powiedział: “Marija, dzisiaj zamiast mieć objawienie w domu czy mogłabyś przyjść do grupy? Wiesz, że poświęcili swój tydzień w Medjugorju. Byli razem, pościli, modlili się o pokój. Czy mogłabyś przyjść do nas i mieć objawienie z nami?” I gdy skończyło się objawienie, powiedziała, że Matka Boża przekazała orędzie: “Moi najmilsi, jak łatwo by mi było zatrzymać tę wojnę, gdybym mogła znaleźć więcej ludzi, którzy modliliby się tak, jak wy się modlicie teraz!” To było na samym początku wojny, a wiemy, że wojna trwała ponad 5 lat!

...A dzisiaj na świecie rodzi się tyle lęku i ten lęk nie jest wolą Pana. Ta agitacja za wojną nie jest wolą Pana. On chce, żebyśmy mieli czas pokoju, więc chciałbym zachęcić wszystkich, którzy byli w Medjugorju, żeby zaczęli pościć i modlić się. To nie znaczy, ze należy zebrać się w grupie na 6 dni. To nie oznacza postu o chlebie i wodzie (post o chlebie i wodzie jest najlepszy)..., lecz może pewnego ranka mogę powiedzieć: Matko, zamiast jajek i grzanki lub owsianki (lub czegoś podobnego) mam zamiar zjeść kawałek chleba i może wypić szklankę herbaty... i ofiarować to w intencji pokoju! I zapewniam, że wszędzie będę okazywał miłość. Nie będę dziś grzeszył. Dziś będę próbował być częściej z Jezusem. Wszystko będę starał się wykonywać w duchu modlitwy. Sądzę, że jeśli każdy zrobiłby to stosownie do swych możliwości, to już wkrótce znikną te wszystkie pogłoski na temat wojny i strach przed wojną. Pamiętam, że w grupie modlitwy kiedyś Matka Boża prosiła o tydzień ofiar w pewnej intencji – w intencji szczególnego planu Bożego... i wtedy ktoś zrezygnował z pierwszej rano filiżanki kawy... Marija zrezygnowała z jedzenia cukierków przez tydzień... ktoś inny zrezygnował z pierwszego w dniu papierosa... a pod koniec tygodnia Matka Boża podziękowała nam i była przepełniona radością... mówiąc, że to działa! Ten szczególny plan został wypełniony! (Jedną z cenniejszych okruszyn spadłych ze stołu grupy modlitewnej, jakie podniosła Kasia, było to, że dla Boga ważne jest tylko jedno – miłość!)

...Kilka dni po rozpoczęciu objawień Ivan, Marija, siostry Vicki i inni (razem około 16 osób), którzy byli dobrymi przyjaciółmi, rozmawiali o tym darze, jaki dał im Bóg: wybrał ich wioskę! A wśród nich troje czy czworo widzi Matkę Bożą! I mogą o tym mówić w swych rodzinach i wszyscy razem, ponieważ niektórzy z nich są kuzynami, a niektórzy po prostu przyjaciółmi! Wszyscy mieszkali w bliskim sąsiedztwie. I powiedzieli: Dlaczego nie mielibyśmy powiedzieć Bogu, że jesteśmy z tego powodu szczęśliwi, dlaczego nie mielibyśmy pójść na górę dwa razy w tygodniu, wziąć gitary i zaśpiewać Panu kilka pieśni i odmówić różaniec po prostu po to, żeby Mu podziękować za to, że nas wybrał. I tak właśnie zrobili. Więc ci nastolatkowie weszli na górę, usiedli tam i śpiewali pieśni – nawet pieśni narodowe – nie były to tylko pieśni religijne. Zaśpiewali Panu kilka pieśni, żeby Mu podziękować. Wspólnie odmówili różaniec. Porozmawiali tam siedząc na wzgórzu. I nie wiem, czy to był trzeci czy czwarty raz, jak się tak zebrali, ale Marija i Ivan tam byli i podczas modlitwy Matka Boża objawiła im się ponownie (tego dnia objawiła im się już wcześniej o 18.40). Powiedziała, że Ojciec Niebieski był tak poruszony ich wdzięcznością, że pozwolił Jej, żeby odtąd objawiała się tej grupce dwa razy w tygodniu! Tak zaczęły się nocne objawienia w grupie modlitwy. Zaczęło się to na skutek zrozumienia, pewnego porozumienia, jakie zaistniało pomiędzy duszami tych młodych ludzi a ich Ojcem w Niebie...

...W początkowych latach – mówi Kasia – kościół był zawsze wypełniony i ludzie – z wielką gorliwością – na koniec Mszy św. zawsze śpiewali Ave Maria. Marija powiedziała, że Matka Boża często pojawiała się po raz drugi i przechodziła ponad ludźmi w kościele tam i z powrotem i płakała. Raz Marija spytała Ją, dlaczego płacze. Matka Boża powiedziała: “Ponieważ nie wiedziałam, że tak wiele ludzi mnie kocha!” (Uwaga Kasi: Ona płakała z radości, ponieważ nie przypuszczała, że jest tak przez nas kochana – znaczy to, że zwykle nie okazywaliśmy Jej tego, że Ją kochamy!)

 

Aby Bóg żył w waszych sercach, musicie kochać.

`