| ||||
Jelena Vasilj Interviewabout relationships, marriage and spiritual life Date: 2. wrzesień 2007 , Originally published wrzesień, 2002 Author: Sr. Emmanuel Category: Wizjonerzy , Jelena Vasilj , Wywiady , Życie duchowne 24 sierpnia Jelena Vasilj poślubiła Massimiliano Valente w kościele św. Jakuba w Medjugorju. To był rzeczywiście pełen modlitwy i radości ślub! Widząca Marija Pavlović-Lunetti była druhną Jeleny. (Patrz załączone zdjęcia). Naprawdę rzadko widzimy taką piękną i nieprzeciętną parę młodych! Tydzień przed ślubem odwiedzili nasz dom i szczegółowo opowiedzieli nam o swych wartościach jako małżeństwa chrześcijańskiego. Pamiętajmy, że Jelena przez lata była uczona przez samą Matkę Bożą poprzez wewnętrzne lokucje, pod opieką o. Tomislava Vlasicia i że została wybrana przez Matkę Bożą do prowadzenia grupy modlitewnej aż do rozpoczęcia studiów w Stanach Zjednoczonych w 1991 r. Tutaj przedstawię kilka odpowiedzi Jeleny na moje pytania. S. Em.: Jelena, wiem, że byłaś całkowicie otwarta na wolę Bożą w twoim życiu. Jak rozpoznałaś, że twoją drogą było małżeństwo, a nie inna droga? Jelena: Ciągle dostrzegam piękno obu tych dróg życiowych. Nadal trochę mnie pociąga życie zakonne. Życie zakonne jest życiem bardzo pięknym i mogę powiedzieć to w całkowitej wolności wobec Massimiliano. Muszę również powiedzieć, że odczuwam pewien smutek, że nie będę żyła ideałami życia zakonnego! Lecz widzę, że poprzez komunię z drugim człowiekiem, wzrastam. Massimiliano pomaga mi bardziej być tym, czym powinnam stać się jako człowiek. Może zanim otrzymałam możliwość wzrostu duchowego, lecz ta relacja bardzo mi pomaga we wzroście jako człowiekowi i w rozwoju innych cnót. Pomaga mi w tym, żeby moja wiara stawała się bardziej konkretna. Przedtem często zachwycały mnie doświadczenia duchowe i przeżywałam pewien rodzaj radości duchowej. Teraz widzę, że przez komunię z drugim człowiekiem jestem ponownie wezwana na krzyż i widzę, że moje życie jest bardziej dojrzałe. S. Em.: Co masz na myśli mówiąc “ponownie wezwana na krzyż”? Jelena: W małżeństwie musi istnieć pewien rodzaj umierania, inaczej jest się bardzo egoistycznym, gdy szuka się czegoś innego. Wtedy możesz się bardzo rozczarować, szczególnie spodziewając się, że ta druga osoba może usunąć twoje lęki i rozwiązać twoje problemy. Sądzę, że na początku zbliżyłam się do drugiego człowieka jak do pewnego rodzaju ucieczki. Lecz na szczęście Massimiliano nigdy nie chciał być dla mnie ucieczką, w której mogłabym się skryć. Myślę, że jeśli chodzi o kobiety, to nasza wewnętrzna osobowość jest bardzo emocjonalna i szukamy człowieka, który by jakoś zaspokoił nasze emocje. Lecz jeśli to trwa, to zawsze będziemy małymi dziewczynkami i nigdy nie dojrzejemy. S. Em.: Jak wybrałaś Massimiliano? Jelena: Spotkaliśmy się trzy lata temu. Oboje studiowaliśmy historię Kościoła w Rzymie. Utrzymywanie relacji z nim było dla mnie wielkim wyzwaniem. Czułam, że rzeczywiście wzrastam. On na swej drodze potrafi być bardzo oddany i stały. Zawsze był bardzo realistyczny i poważny, gdy chodzi o decyzje, podczas gdy ja łatwo dawałam się zwieść. Massimiliano posiada piękne cechy! Szczególnie pociągał mnie dlatego, że tak droga była mu cnota czystości. Wzrastało we mnie tak wiele szacunku do niego i widziałam, że wiele razy dostrzegał we mnie przede wszystkim dobre rzeczy. Myślę, że dla kobiety bycie szanowaną przez mężczyznę może również być bardzo uzdrawiającym doświadczeniem, gdy na świecie na kobietę zwykle patrzy się jak na przedmiot. S. Em.: Jaką postawę zalecałabyś młodym, którzy się zakochali i myślą o małżeństwie? Jelena: Relacja zaczyna być pewnego rodzaju atrakcją i tego nie należy ignorować. Lecz trzeba iść dalej. Jeśli nie umrze nasze własne ja, to ta fizyczna lub chemiczna energia bardzo łatwo zniknie. Nic po tym nie zostanie. Dobrze jest, jeśli ta chwila przejdzie bardzo szybko. Zauroczenie uniemożliwia dostrzeżenie piękna drugiej osoby. W tej chwili to cię rzeczywiście pociąga. Prawdopodobnie gdyby Bóg nie dał nam tego daru, mężczyźni i kobiety nie zawieraliby małżeństw! Tak więc pod pewnym względem jest to opatrznościowe. Myślę, że czystość jest darem, który pomaga małżeństwu uczyć się, jak naprawdę wzajemnie się kochać. Ponieważ zachowywanie czystości rozciąga się na wszystkie dziedziny życia małżeńskiego. Jeśli nie uczysz się, jak szanować drugą osobę, to relacja psuje się. Gdy oddajemy się sobie w Sakramencie Małżeństwa, mówimy: “Będę cię kochał i szanował”. Szacunek nigdy nie może być oderwany od miłości. S. Emmanuel: Czy was, jako grupę młodych, Matka Boża uczyła czegoś na temat małżeństwa? Jelena: Byłam jeszcze dzieckiem i nie przypominam sobie tego wszystkiego, co Ona nam mówiła. Dużo nam mówiła o rodzinie i o modlitwie w rodzinie. To z pewnością największy dar, jaki otrzymałam, modlitwa w rodzinie. Jest to dar, którego jeszcze doświadczam, na długo po zakończeniu moich wewnętrznych lokucji: zjednoczyć się z rodziną i razem się modlić. S. E.: Jak przeżywałaś modlitwę w rodzinie będąc dzieckiem? Jelena: To był moment, który rzeczywiście jednoczył naszą rodzinę. Byliśmy rodziną normalną, z normalnymi problemami, lecz nasza modlitwa była zawsze światłem naszej rodziny. S. E.: Kto prowadził modlitwę? Jelena: Mój ojciec. S. E.: Jak cię zachęcał do modlitwy? Jelena: Nie zachęcał mnie, po prostu mówił, żebym wstała! To było bardzo wcześnie rano. I on to czyni nadal, po tylu latach, gdy ja mam 30 lat! Powiedział, że odpowiada przed Bogiem i że to nie jest jego wybór. Czasami spostrzegałam, że trudno mu tyle nalegać, lecz jest świadom swej roli rodzica. Zawsze zaczynaliśmy od modlitwy Anioł Pański, a następnie modliliśmy się za zmarłych. Następnie czytaliśmy Ewangelię i odmawialiśmy różaniec. W końcu odmawialiśmy modlitwę do Ducha Świętego. Wieczorem szliśmy na program parafialny, a ci, którzy zostali w domu, razem odmawiali dziesiątek różańca. S. E.: Jak zamierzacie zintegrować modlitwę w rodzinie w waszym życiu małżeńskim i które z was podejmie inicjatywę? Jelena: To ciekawe! To pewnie z nas dwojga ja jestem większą fanatyczką, lecz Massimiliano jest bardziej wytrwały. Gdy ma coś zrobić, zrobi to. Jeśli zdecyduje, że będziemy się modlili każdego ranka, będziemy to robić. Czasami ja zdecyduję, że będziemy się modlić rano, a potem zdarza mi się, że się nie obudzę, ale nie jemu. Widzę, że mnie inspiruje Duch Święty, lecz żeby to wykonać, posługuje się Massimiliano. Widzisz, przypominam sobie, że orędzia Matki Bożej odnosiłam do naszej rodziny: “Och, Matka Boża chce, żebyśmy się modlili o 6.05 rano.” Otóż w budzeniu się ja byłam ostatnia. Pukali do moich drzwi mówiąc: “Przecież mówiłaś, że trzeba się obudzić, więc obudź się!” Jak dobrze jest widzieć owoce rodziny, która odpowiada na wezwanie Matki Bożej. Ojciec Jeleny daje nam wszystkim lekcję wierności! Będzie jeszcze dalszy ciąg słów Jeleny... Source: Children of Medjugorje ( www.childrenofmedjugorje.com )
| | |||
| ||||
| ||||
Aby Bóg żył w waszych sercach, musicie kochać. |